fragment wystawy stałej w MHŻP - synagoga |
Wreszcie otwarto długo oczekiwaną wystawę główną Muzeum Historii Żydów Polskich – Polin w Warszawie. Najdroższe muzeum w Polsce. Dwukrotnie już je zwiedzałem. Wchodząc do gmachu można poczuć się jak na lotnisku: dwie bramki, koszyczek na zawartość kieszeni, strażnicy z wykrywaczami metalu. Jednym słowem pojawia się myśl, że w środku gmachu muszą kryć się niezwykłe skarby. Pierwsze muzeum w Polsce, w którym spotykam się z taką, moim zdaniem, przesadną ochroną, a może i lękiem przed „zwiedzającymi” albo przed terrorystami?
Ekspozycja jest bardzo bogata w treść. Ale w treść zręcznie podaną. Miałem wrażenie przytłoczenia ogromem informacji. Po prostu odwiedzający jest zalewany potokiem informacji. I tu widzę pewien problem, brakuje wyeksponowania treści najważniejszych, kluczowych dla danego tematu bądź czasu, aby posiadając podstawową wiedzę móc budować i poszerzać ją o drugorzędne czy trzeciorzędne szczegóły. Zwiedzający może pogubić się w nawale informacji i może być mu trudno w jej segregacji i przyswajaniu. Generalnie nie jest to muzeum na jedną wizytę.
Moim zdaniem zdecydowanie za mało miejsca poświęcono problematyce religijnej, a główny przewijający się motyw to odniesienia do innych tzn. gojów (Polaków, Ukraińców, Niemców, Litwinów) i relacje zwłaszcza tragiczne (przejawy antysemityzmu, pogromy: przedstawione tylko jednostronnie ofiarami są jedynie Żydzi i brak uczciwego poszukiwania przyczyn np. współpraca z okupantem sowieckim w przypadkach na Kresach Wschodnich). Zabrakło mi ukazania tożsamości polskich Żydów, ich wiary, tradycji i codzienności. Odpowiedzenia na pytanie kim był, czy jest polski Żyd, w co wierzy, czym się zajmuje. Ukazano raczej oświeceniową wizję Żyda: przemysłowca, pisarza, filmowca, naukowca, filantropa itd. Miałem wrażenie, że mimo przepięknej rekonstrukcji synagogi w tym muzeum istnieje obawa ukazania wierzącego żyda, czyżby dla twórców religia była be?
Najwięcej zastrzeżeń mam do ekspozycji dotyczącej II wojny światowej. Absolutne minusy to pomijanie lub maksymalne ubóstwo w treści w takich istotnych tematach ale i kontrowersyjnych jak: sprawiedliwi wśród narodów świata, współpraca z okupantem sowieckim, dezercja większości żydowskich żołnierzy z armii gen. Andersa, aktywne uczestnictwo w budowie reżimu komunistycznego (nadreprezentacja Żydów we władzach UB i generalnie we władzy). Brakuje utrzymania chronologii w odniesieniu do Zagłady (najpierw oglądamy powstanie w getcie, potem konferencje w Wansee), a jednocześnie zaskakująco mało treści (w porównaniu do poprzednich stref) i nadużywanie terminu "aryjskość". Miałem wrażenie, że ten fragment wystawy tworzył ktoś, kto nie znał historii Polski w czasie II wojny światowej, a wojnę znał jedynie z perspektywy eksterminacji narodu żydowskiego. Stąd niedowartościowanie, moim zdaniem, bohaterskiej postawy Polaków, którzy ryzykując swe życie, ratowali Żydów (Żegota, Irena Sendlerowa). Zasłużyli na stosowne wspomnienie. Również więcej miejsca poświęciłbym przykładom oporu żydowskiego wobec Niemców: więcej miejsca dla powstania w getcie warszawskim i innych przykładu oporu.
Nie podobało mi się pokazywanie nie-żydowskiej części Warszawy jako miejsca sielskiego, bezpiecznego i nieprzejmującego się sytuacją za murem. Czy twórca ekspozycji nie słyszał o Palmirach, Pawiaku, Aleja Szucha czy łapankach? Po obejrzeniu całości wydaje mi się, że strefa "Zagłada" została najsłabiej przygotowana.
Ekspozycję kończy część opowiadająca o okresie powojennym. I tu mnie poraziło, bo sposób pokazania (wielkość czcionki i ilość zajmowanego miejsca) powoduje, że zwiedzający może mieć wrażenie, że polskie pogromy powojenne (kielecki i inne, chyba wszystko wymienione, wszystkie wioski w których coś się zdarzyło o charakterze antysemickim) miały podobną skalę jak niemiecka eksterminacja. Zwłaszcza turysta z zagranicy może na wskutek wynieść wrażenie, że Polacy mordowali Żydów jak Niemcy. Tym bardziej że pod koniec zwiedzania ogromnego muzeum nie mamy już sił czytania szczegółów zwracamy uwagę bardziej na nagłówki i ogólne treści. Obraz Żyda-ofiary został dopełniony bogatymi informacjami o pogromie kieleckim i rokiem '68...
Ale zwiedzający nie znajdzie żadnej wzmianki o udziale Żydów w powojennej UB, czyli obrazu Żyda-prześladowcy czy też w establishmencie komunistycznym czy postkomunistycznym. Czyżby zabrakło konsekwencji i szczerości wobec siebie samego?
Wychodziłem z muzeum zasmucony z powodu nierzetelności i wybiórczości w odniesieniu do kluczowych momentów w relacjach polsko-żydowskich, oczekiwałem większej obiektywności w temacie II wojny światowej i powojnia. W MHŻP zobaczycie amerykańską wizję holokaustu Żydów, w której nie ma miejsca dla ofiarności gojów. Wywołuje to u mnie rozczarowanie i złość. Końcówka wystawy swą subiektywnością po prostu wkurza.
W muzeum znajduje się sklepik z judaicami: ceny pfiuu, iście europejskie, tylko dla bogatych (ołówek za 4 zł). No i cena biletu wstępu jest za wysoka na polską kieszeń. Może i to lepiej, bo mniej zwykłych Polaków zwiedzi to muzeum i będzie mniej antysemityzmu.
Ekspozycje podsumuje w dwóch zdaniach. Mocną stroną ekspozycji jest znakomita forma wystawy, nowoczesna, multimedialna, graficznie ciekawa, barwna. Słabą stroną jest jej treść w odniesieniu do spraw kontrowersyjnych.